Dość naiwnie sądziłam, że najbliżsi po śmierci będą stale odwiedzać mnie w snach, że będę “czuć” ich obecność, ich wsparcie. Że otworzy się miejsce magicznego połączenia, miejsce wrażliwe, trzecie oko. Nic takiego się nie wydarzyło. To w sumie oczywiste. Nasze relacje, ich wagę i ciężar, kreowaliśmy przecież żyjąc, na bieżąco, w teraźniejszości, twarzą w twarz, w dzianiu. Nie patrząc na nieuchronne “żegnaj”, na ostateczną perspektywę końca. Nie inwestowaliśmy w metafizykę, ale w soczyste i pełne […]