Dzień dobry w czwartek.
Donoszę uprzejmie, że niniejszym wróciłam do pracy, prób i Sztuki. Nadal wybieram szaleństwo i twórczy szał, choć koniunktura słaba i poprawa nie zapowiada się, notuje się raczej spadki, z tendencją do regresu.
Traktuję się dobrze, a nawet z subtelną delikatnością, bo nadal jestem w emocjach przedwakacyjnych rozstań, tudzież strat. Walczę i mielę w głowie bezkompromisową egzystencjalność, tęsknotę, a smutek kroczy za mną jak cień. Nie poddaję się, działam, choć – zauważam z przykrością – bez afektu. Osiadł we mnie kurz rozbitych zdarzeń i muszę z ostrożnością wprawiać się w ruch. Życie obecnie wymaga finezji. Piję kawę z wdzięcznością, celebruję momenty szczęścia, nasycam słońcem i zielenią letnich dni (nie bez znaczenia jest wiatrak zamontowany pod sufitem; mała rzecz, a cieszy, patrz: powyżej 30 st. C – ratuje życie).
Gromadzę pozytywne wibracje jak skarby. Jem lody bez opamiętania, nawet wcześnie rano. Dużo się uśmiecham. Patrzę na kolejne zmarszczki bez cenzury. Lustra w domu nadal wiszą.
Trzydzieści lat temu zmarła Kalina Jędrusik.
Nietuzinkowa. Bardzo ją lubię, we wszystkich wcieleniach.
Mimo, że poza byciem komediantką, wampem i kusicielką, uroczym spaniem i cudownym, miękkim śpiewaniem miała charakterek zołzy. Klęła jak szewc i potrafiła zaleźć za skórę.
Jest Pani jedną z moich ulubionych – Pani Jędrusik!
Moją fotografię wykonał Marek Ciechowski, Kaliny pochodzi z domeny publicznej.


Nadal w czwartek.
Szanowni Państwo, pół żartem pół serio chciałam jeszcze dodać do mojej poprzedniej wypowiedzi, że prawie 60 lat temu zmarła w kontrowersyjnych okolicznościach Marylin Monroe, amerykańska gwiazda filmowa i sexbomba.
Ale przecież nasza polska Jędrusik nie gorsza, też sexi, też ładnie się prezentuje, choć tamta blondynka.
P. S.
P. S. 2
Co poniektórzy nie wiedzą, do czego służy tarcza w odnośnym powyżej telefonie i jak się wykręca numery.
My wiemy. Jak się wykręca. Te numery.

Fotos MM: Sam Shaw