Od paru dni chodzę z głową w dwóch światach, zanurzona w bieżączce i we wspomnieniach. Nagle i niepostrzeżenie wsmykują się w codzienność obrazy z dzieciństwa, gdy święta spędzaliśmy gremialnie u dziadków, czy Wigilie ostatnich lat w rodzinnym domu, we Wrocławiu. Pod palcami czuję znowu chłodną i gładką skórę policzka Mamy, w uszach pojawiają się echa śmiechu, dźwięki mandoliny Dziadka i kolęd śpiewanych na głosy, strzępy opowieści, a w ustach smak barszczu, pierogów i kutii. To już minęło. Ich […]
Uncategorized
Jakiś czas temu, na warsztatach Design Thinking poznałam kilkadziesiąt kreatywnych osób, w różnym wieku, stanie posiadania, z wielu branż i zainteresowań. Żadna! ale to żadna nie była teatrolubem, niewielu doceniało sztukę we własnym życiu, większość nie dałaby za “efemeryczne” działania twórcze złamanego grosza. Nikt też w niczym “artystycznym” nie uczestniczył i nie miał zamiaru, pasje (poza pracą, zarabianiem mamony i byciem rozpoznawalnym w social mediach) były postrzegane jako dziecinne, niemądre, bez sensu
Trochę tu ucichłam, choć nie bez przyczyny. Po śmierci Yoli coś wewnątrz mnie pękło i nie umiem jeszcze tego poskładać. Wpadłam w wir pracy, ale nie do końca jestem całością. Połowa, owszem, działa jak szalona: pisze, nagrywa, tańczy, gra, śpiewa, reżyseruje, rozmawia, spotyka się, chodzi z psem, gotuje, robi zakupy, uczy się angielskiego, uczy innych, sprząta, farbuje włosy, pije kawę za kawą… No, petarda! Druga jest tak zwyczajnie,
Nie mam złudzeń. Zostaliśmy skazani na śmierć głodową. Nikt nie wyciągnie pomocnej dłoni do artystów – “darmozjadów, co im się w głowach i tyłkach poprzewracało”, “dziwolągów i świrów”. Kartonowe 400 milionów wsparcia dla instytucji kultury, NGO-sów, nie uratuje sytuacji. Za chwilę dojdziemy do ściany. Tysiącami. Dziesiątkami tysięcy. Gramy wszyscy dla 25% widowni, lub wcale, ot tak, z dnia na dzień. Bez żadnych ale. Nasze być czy nie być nie ma żadnego znaczenia. Nie jesteśmy miejscem kultu,