RECEPTA NA SZCZĘŚCIE

Najsampierw biegniemy rześkim krokiem nad Odrę, w którą wskakujemy z radością. Pływamy 10 razy w przód i nazad (za patykiem, najchętniej).
Po wyjściu z wody otrzepujemy się energicznie od czubka nosa do końcówki ogonka i sprintujemy szaleńczo. Potem następuje klasyczna wcierka, panierujemy się wściekle kurzem polskich dróg, zielskiem i inszym syfem.
W międzyczasie żremy chrupki (oczywiście w dreptaniu, z ogonem na sztorc, bo nie umiemy polegiwać spokojnie, musi przecież być obczajka, czy niebezpieczeństwo znienacka nie nadchodzi, nos w akcji jest non stop), pańcię trzeba bronić w razie czego, poza tym jest dużo odgłosów, jakieś bobry, czaple i bażanty. I inne stwory. Tudzież psy.
Minuty mijają, schniemy na słońcu, po czym błoto odpada, kurz znika, a my jesteśmy jak nowo narodzeni, biel błyskająca w oczy koląca.

Najlepiej byłoby nie wracać do domu wcale.

Leave a Comment

0
    0
    Koszyk
    Koszyk jest pustyWróć do sklepu
    Scroll to Top