Wolę celebrować datę Twoich urodzin, niż śmierci, wiesz?
Wolę myśleć o Tobie OBECNEJ w moim życiu.
Pomimo ciszy, mimo, że NIGDY zostanie w naszej relacji na stałe.
Pustka nie była naszą domeną, ale śmiech, rozmowy (te ważne i o głupotach), uważne bycie PRZY, patrzenie, słuchanie i czucie, wielowymiarowa sztuka tworzenia.
Nasz strumień był wartki. Przejrzysty i migotliwy.
Wiesz,… ja nadal jestem w jego nurcie, wciąż nim z Tobą podążam (choć w nieoczywisty sposób). Widzę nasze zanurzone w wodzie stopy, kamieniste dno, piasek i rybki.
Świat OBOK kipi i wrze, ale nasze głowy są pierzasto-chmurne, lekkie. Smakują wiatrem.
Mówisz do mnie BLISKO.
Pijemy herbatę, którą przyniosłaś specjalnie na nasze spotkanie.
Kupuję właśnie wytrawny, francuski cydr. Będzie pasował do kolacji.
Usiądę w tym samym miejscu.
Posłuchamy cudownego haiku z płyty Legacy: